Paryskie targi Maison et Objet edycja wrześniowa to zwiastun tego, co czeka nas na rynku wnętrzarskim w kolejnym roku. A tegoroczne pokazały, że będzie bardzo kolorowo, a nawet – odważnie.

Trendy we wnętrzach mają to do siebie, że raczej ewoluują niż pojawiają się nagle i znikąd, niekiedy proces ten trwa kilka lat lub sezonów. Od czasu do czasu jednak zdarza się mała rewolucja, szczególnie dobrze widoczna na tle tendencji, do których zdążyliśmy się przyzwyczaić. Tak jest i tym razem.
Na krawędzi
Targi Maison et Objet mają wyjątkową zdolność do podkreślania trendów, które będą inspirować branżę projektowania wnętrz. Wydarzenie to dwa razy w roku jest oczekiwane z napięciem, by zobaczyć, jakie trendy wyróżnią się z tłumu.
Wrześniowe targi Maison et Objet były zdecydowanie bardziej kolorowe niż ich edycja styczniowa. Były też odważniejsze niż poprzednie edycje. W niektórych przypadkach można było śmiało mówić o przesunięciu granic estetyczno-stylistycznych. To, co niegdyś wydawało się żartem lub brakiem gustu (choć o tych podobno się nie dyskutuje), teraz z rozmachem wkracza do domów, nie biorąc jeńców. Dodaje energii oraz nadaje ton wnętrzom, prowokuje zmysły i emocje!
Z drugiej strony wciąż, kolejny rok, jesteśmy świadkami powrotu do naturalnych materiałów i faktur, dzieł sztuki i rzemiosła. Nie brakuje też propozycji bardziej stonowanych, ale niespokojne dusze wreszcie mogą odetchnąć, jest z czego wybierać.
Potęga koloru
O, tu dzieje się naprawdę sporo! Odważne kolory cieszą się bardzo dużym powodzeniem. W tym barwnym towarzystwie bez wątpienia rządzi color blocking, czyli zestawianie kontrastowych kolorów. To trend, który jest przykładem właśnie tej małej, wspomnianej wcześniej rewolucji; bezpardonowo wdarł się na salony i nie zamierza ich opuszczać.
Wręcz zjawiskowo pokazała to poświęcona kolorowi ekspozycja „Color Power”, pod kuratelą analityczki trendów Elizabeth Leriche. Swój wybór uzasadniła tym, że „kolor stanowi dziś potężne antidotum na nieustanną falę kryzysów i tendencję do uniformizacji międzynarodowych zasad estetycznych”. Tymczasem ów nowy język koloru to „forma pilnej potrzeby w obliczu wszystkich złych wiadomości napływających z całego świata (…), ponieważ kolor wpływa na nasze zachowanie, nastroje i wzorce myślowe, a tym samym przynosi nam uzdrawiającą energię”.
Niezależnie od tego, na co postawimy – color blocking, gradient, monochromatyczność czy gra komplementarnych lub kontrastujących odcieni, na wykończenie matowe lub błyszczące – kolory odgrywają istotną rolę w definiowaniu wnętrz. Paleta jest szeroka; od stonowanych naturalnych barw ziemi i roślin po kolory podstawowe i ich kombinacje, ale też kanarkowe żółcie, soczyste owoce egzotyczne, szmaragdowe zielenie.
Wciąż i niezmiennie widać barwy vintage, czyli brązy, terakoty, pomarańcze, żółcie, ale przede wszystkim zielenie, we wszelkich możliwych odmianach i nasyceniach. I niebieskości, a zwłaszcza – wszechobecny kobalt. Trochę tu lat 60. I 70., trochę modernizmu, a trochę – postmodernizmu, szczególnie spod znaku rebeliantów z grupy Memphis.
Powtórzmy jednak, by uspokoić zwolenników stonowania: wciąż obecne są uniwersalne i ponadczasowe beże, szarość, kość słoniowa i inne off-white’y oraz czerń. Ich monotonia jednak jest coraz częściej przełamywana wyrazistymi wzorami lub fakturami.



Wzory i faktury
Haptyczność, czyli komunikacja z powierzchnią przez dotyk, wciąż trzyma się mocno, niczym Chińczycy u Wyspiańskiego, ale i tu następuje ewolucja. Grube sploty już nie są grube, a bardzo grube, przeskalowane. Ściany i powierzchnie mebli są powszechnie w wersji 3D.
Tkaniny nie wstydzą się swojego pochodzenia i pokazują sploty oraz ściegi i przeszycia.
W kwestii wzorów dominuje geometria, ale w bardzo różnorodnym wydaniu. Mamy geometrię Bauhausu, czyli figury proste, architektoniczne. Mamy geometrię art déco, czyli ozdobną, luksusową, precyzyjną. Tapety w ten wzór widać było, gdzie okiem sięgnąć. I bardzo dobrze, ponieważ efekt jest znakomity. Mamy też geometrię glamour, czyli w najczystszej formie – czarno-białej. Stawkę zamyka geometria etniczna, czyli bardzo malownicza, nierzadko wplątana (dosłowne) w pattern blocking, czyli „zderzenie” wzorów, podobnie, jak dzieje się to z kolorami.
I uwaga, uwaga: panterki i tygrysy oraz zebry i żyrafy, którym wróżono krótki żywot, czują się świetnie i wciąż grasują we wszystkich pomieszczeniach domu.



Style, kształty, materiały
Pozostajemy w miękkich objęciach kanap i foteli o organicznych kształtach. Ten trend potrwa jeszcze długo; jest bardzo wygodny, przyjazny i po prostu ładny. Meble przypominające wielki poduszki zapraszają, by się w nich zanurzyć, koją skołatane nerwy i głaszczą po główce w tych trudnych czasach.
To zresztą nawiązanie do wielu stylów vintage: mid-Century, lat 60. I 70., a nawet art déco i stojącego w pozornej opozycji stylu Memphis, czyli mebli-zabawek. W obiciach dominują bouclé, wełny, lny i inne grubo tkane materiały. Co ciekawe, wełna zaczyna być mieszana z poliestrem (z odzysku) lub jest w całości wykonana z włókien syntetycznych, co ułatwia konserwację i zwiększa trwałość.
Ponadto – luksusowe kamienie naturalne oraz drewno. Nowością jest coraz więcej produktów z plastiku z odzysku, w tym nawet meble.
Nie daje o sobie zapomnieć estetyka kolonialna, egzotyczna, dalekowschodnia i afrykańska. Sporo jest więc, jak wcześniej, wikliny, rattanu, traw oraz lekkich mebli z giętej sklejki w estetyce japońskiej, zen.
Wyraźnie też nikną granice w zastosowaniu oświetlenia w konkretnych pomieszczeniach; lampy, najlepiej rzeźbiarskie lub architektoniczne, to już nie tylko obiekty salonowe, ale też kuchenne, a nawet łazienkowe. Innowacje widać również w materiałach, coraz więcej jest tych z recyklingu, a dla miłośników elegancji – alabastru i kryształu. Ale oczywiście mnóstwo było opraw oświetleniowych (najlepiej w rozmiarze XXL) z naturalnych materiałów: rattanu, trawy, sizalu, sznurka, hiacyntu wodnego.




Design dla zwierząt
Ciekawostką podczas wrześniowej edycji Maison et Objet była premiera kolekcji akcesoriów dla kotów, zaprojektowanej przez monachijski startup LucyBalu we współpracy z… kotką Karla Lagerfelda, słynną Choupette.
Samo studio wcześniej odebrało na targach nagrodę za drugie miejsce w konkursie dla najbardziej innowacyjnych młodych firm, przyznaną za meble dla zwierząt, potem zaś z rozmachem zorganizowano prawdziwą konferencję prasową, na której zaprezentowano luksusowe akcesoria w obecności Choupette.
Wydarzenie to, choć samo w sobie niewątpliwie ciekawe, pokazuje, że coraz większą wagę przykładamy do dobrostanu zwierząt w domu, ale jednocześnie dbając o stronę estetyczną. Meble dla zwierząt coraz rzadziej więc są zbiorem przypadkowych obiektów, szpecących przestrzeń. Teraz stanowią integralną część wyposażenia mieszkania, wtapiając się w nie lub je zdobiąc.

Podsumowanie
Dom pokazany w Paryżu tętni życiem; jest radosny dzięki kolorom, bezpieczny dzięki vintage, ciekawy dzięki fuzji kultur. To też niezłe pole do popisu dla kreatywności – w kolorach, wzorach i fakturach. Stanowi odtrutkę na trudne czasy, w których przyszło nam żyć.
Ale tak to już właśnie jest z designem: jego zadaniem jest znajdowanie rozwiązań. I pokazane w Paryżu trendy dowodzą, że ta misja się udała.
Czy ten artykuł był przydatny?
Dziekujemy za opinie :)
Dlaczego ten artykuł nie był przydatny?
- Artykuł był za krótki
- W artykule było za mało zdjęć
- Artykuł nie wyczerpał tematu
- Z artykułu nie dowiedziałem/dowiedziałam się niczego nowego