Design District Rotterdam: bieżący trendy w historycznym obiekcie

Przeczytanie tego artykułu zajmie Ci około 5 minut

Targi Design District w Rotterdamie są uznawane za najlepsze targi wnętrzarskie w Holandii. Prezentowane są tu nie tylko bieżące trendy, ale i przyszłość designu.

Tradycją już jest, że targi Design District odbywają się w bardzo ciekawych i charakterystycznych miejscach na terenie Rotterdamu lub w jego okolicach. W tym roku była to Van Nelle Fabriek, czyli ogromny i zabytkowy obiekt industrialny, jak sama nazwa wskazuje – była fabryka, wpisany na listę dziedzictwa UNESCO. W takich okolicznościach zwiedzania targów nabierało dodatkowego wymiaru.

Bieżące trendy w historycznych wnętrzach

W przestronnych i jasnych halach, na ponad 10 tysiącach metrów kwadratowych, przez trzy dni prezentowało się około 200 najlepszych marek wnętrzarskich. Warto dodać, że Van Nelle była pierwszą w Europie fabryką z pomieszczeniami, gdzie pracowano przy świetle dziennym. To sprawia, że skąpane w jasności i przestronne wnętrza są znakomitym miejscem na imprezy takie, jak targi.

Ale Design District to coś więcej niż zwykłe targi. Swoje ekspozycje bowiem mieli studenci, młodzi projektanci oraz marki debiutujące na rynku. Ponadto w programie były ciekawe dyskusje i wykłady.

Organizatorzy zachwalają, że Design District to wydarzenie dla projektantów wnętrz, architektów, designerów, projektantów, stylistów, sprzedawców detalicznych i innych profesjonalistów z branży wnętrzarskiej. Stoiska są niewielkie (maksymalna powierzchnia to 30 m2), dzięki czemu prezentowana jest esencja danej firmy, tylko jej najnowsze lub najważniejsze produkty. To sprawia, że Design District to targi, na których panuje porządek. Przechadzając się między ekspozycjami bardzo łatwo wyłowić trendy i tendencje, a przez to – szybko zorientować się, co nowego na rynku i w branży projektowania wnętrz.

A ofert jest naprawdę wiele: meble, oświetlenie, sanitariaty, płytki, podłogi, panele akustyczne, tkaniny i inne elementy wyposażenia domów i mieszkań oraz przestrzeni do pracy. Firmy pochodzą głównie z Holandii, ale są też i marki z Belgii, Szwecji, Danii, Francji, Włoch, Niemiec i Wielkiej Brytanii, a nawet – z Bośni i Hercegowiny. Wśród nich nie zabrakło gigantów na rynku, m. in.: Grohe, Hermann Miller, Kvadrat, Moroso, ClassiCon.

Co w trawie piszczy?

Przyjrzyjmy się więc temu, co w trawie piszczy, czyli co ma do zaoferowania rynek wnętrzarski w tej części Europy. Przełomu wprawdzie nie było, ale Design District nie są wydarzeniem, które ma zrewolucjonizować rynek: to impreza głównie handlowa, więc pokazane produkty doskonale wpisują się w panujące na rynku trendy; zarówno pod względem kształtów i stylów, jak i barw, wzorów oraz materiałów.

Nie będzie więc zaskoczeniem, że jest mnóstwo form organicznych, nawiązujących do estetyki retro, lat 60. i 70. Nieśmiertelne obłości, kulistości i płynne linie są wszechobecne. Wszechobecne również są koła i okręgi – od mebli przez oświetlenie i lustra po dywany. Fotele obejmują użytkownika, kanapy kuszą, by się w nie zanurzyć, krzesła i lampy przybierają rzeźbiarskie formy, podobnie jak panele akustyczne. Królują geometria i łagodność.

Barwy z jednej strony pozostają spokojnie i naturalne, z drugiej strony zaś jest kolorowo; wprawdzie dominują barwy podstawowe, ale za to w bardzo żywym wydaniu, a zestawione ze sobą – niosą prawdziwą radość. Tak więc miłośnicy czerwieni, żółci i kobaltu nie będą zawiedzenie. Podobnie jak ci, którzy preferują beże i szarości (czerni i bieli nie było prawie wcale!) oraz burgundy, terakoty, musztardy i głębokie zielenie. To bardzo przyjemnie dla oka zestawienia, ponadczasowe i niemęczące.

Materiał – oczywiście przede wszystkim naturalne, czyli drewno, wełny (w tym – boucle), kamień, żółte metale i szkło, z reguły – barwne.

Wzory? Najczęściej można było zobaczyć gładkie powierzchnie, gdzie jedynym wzorem była sama faktura materiału bądź tkaniny, oczywiście z dywanami 3D na czele. Tu i ówdzie można było znaleźć wzory wyraźnie inspirowane latami 70., w tym – słynnym dywanem w hotelu Overlook z kultowego horroru „Lśnienie”.

Nowe materiały, ciekawe pomysły

Design District to wydarzenie handlowe, ale i arena dla nowych pomysłów oraz innowacji, choć w zdecydowanie mniejszych stopniu niż festiwal w Eindhoven. Jednak i tu nie zabrakło naprawdę ciekawych pomysłów – zarówno studentów i młodych projektantów, jak i firm już obecnych na rynku.

Z pewności uwagę przyciągały meble wyglądające jak beton, ale wykonane z trwałej pianki; miękkie, bardzo przyjemne w dotyku i… ciepłe, ponieważ – mimo „kamiennego” wyglądu – miały temperaturę otaczającego je wnętrza. Warto zaznaczyć, że takie projekty to zwiastun coraz częściej pojawiającego się stylu brutalistycznego, ale w przyjaznej odsłonie; to po prostu kolejna interpretacja minimalizmu i miejskiego zen.

Ciekawa i bardzo wpisująca się w trend bliskości natury była propozycja Moroso – meble wyglądające jak pokryte mchem i porostami kamienie. Dodam – niezwykle wygodne. W trend tradycji rzemiosła wpisała się kolekcja ceramiki inspirowanej tkaninami – wzór i sploty kilimu zostały przekształcone w płytki i kafelki.

Studenci projektowania nie pozostawali w tyle, również wykazując się niezwykłą kreatywnością i znajomością trendów oraz kierunków, w których te ewoluują. Przykładem designu zrównoważonego niech będą ubrania „Fałszywa skóra” ze splecionych pasków ekologicznej pianki, udającej skórę roślin, koralowców i gadów. Można je dowolnie rozciągać i kształtować, nadając im różne formy.

Intrygującym, nieco onirycznym pomysłem były trójwymiarowe płytki ceramiczne, imitujące przeskalowane kręgi na powierzchni wody. Tuż obok inny początkujący projektant pokazał niezwykłe obiekty wykonane z ceramiki w druku 3D, z bardzo precyzyjną, nieco futurystyczną fakturą, której nie dałoby się stworzyć za pomocą tradycyjnych technik. Wszystkie te idee znakomicie współgrają z tym, co w designie i na wnętrzarskim rynku piszczy – łączenie starego z nowym, stare techniki i nowe technologie, obiekty unikatowe i mające na uwadze dobro planety.

Wyliczać można długo, ponieważ ekspozycje adeptów designu ciągnęły się przez cały korytarz łączący kolejne hale wystawowe. Targi Design District Rotterdam bez wątpienia można uznać za bardzo ciekawe, właśnie dzięki zestawieniu doświadczonych producentów i młodych projektantów – teraźniejszość z przyszłością. A ta jawi się naprawdę dobrze.

Czy ten artykuł był przydatny?

Dziekujemy za opinie :)

Dlaczego ten artykuł nie był przydatny?

  • Artykuł był za krótki
  • W artykule było za mało zdjęć
  • Artykuł nie wyczerpał tematu
  • Z artykułu nie dowiedziałem/dowiedziałam się niczego nowego

Skomentuj artykuł:

Komentarze:

2023-07-22 19:52:20
BeataGutkowska
super...muszę pojechać tam