Targi imm cologne: nowe otwarcie, nowe koncepcje

Przeczytanie tego artykułu zajmie Ci około 5 minut

Najważniejsze niemieckie targi wnętrzarskie – imm cologne – kazały nam długo czekać na ich powrót po pandemicznej przerwie. Po trzech latach milczenia wróciły w odświeżonej formie z nowymi pomysłami.

Kolońskie targi zawsze odbywały się na początku roku, jednak ich powrót odbył się w czerwcu jako jednorazowe wydarzenie – Spring Edition (edycja wiosenna). Towarzyszyła im inna duża impreza związania z projektowaniem, czyli największy miejski festiwal designu w Niemczech – Passagen. Jego program obejmował całe miasto i jego najważniejsze obiekty, w tym liczne galerie, showroomy i przestrzenie wystawowe, a nawet – Muzeum Sztuk Stosowanych MAKK.

Połączenie tych dwóch wydarzeń zwabiło do Kolonii prawie 100-tysięczą rzeszę związanych z branżą zawodowców i amatorów. Przez kilka czerwcowych dni Kolonia była stolicą wnętrzarską Europy. Dodajmy, że zwiedzający przybyli z prawie 120 krajów, zaś wystawcy przyjechali z 43 państw (w tym – z Polski), więc śmiało można mówić o prezentowaniu światowych trendów w projektowaniu wnętrz.

Meble jak obiekty w galerii sztuki

Bardzo ciekawym i niespotykanym pomysłem była koncepcja „Pure Galleries”, czyli stoiska zaaranżowane niczym na targach sztuki, szczególnie na targach Art. Cologne. To ukłon w stronę kolońskich targów sztuki, uchodzących za czołowe na świecie.

Tak więc dzięki temu marki mogły pokazać swój „rdzeń; najbardziej charakterystyczne obiekty, stanowiące o ich charakterze, bez rozpraszania się na zbędne elementy; minimalizm i powrót do tego, co najważniejsze. Flagowe produkty skupiły na sobie uwagę, niczym dzieła sztuki. Dzięki temu jak na dłoni można było obejrzeć projekt, zastanowić się nad nim, docenić jakość. Wysublimowane ekspozycje inspirowały do spojrzenia na wnętrza na nowo; do tego, by dostrzec wyjątkowość miejsca codziennego życia i tak je skompomować.

Ponadto takie zestawienie było niczym katalog, tak czytelnie widać było trendy i najważniejsze zjawiska na rynku.

Wrażenie galerii sztuki podbijała wystawa ekspozycja „Design for Decades”, umieszczona w sercu hali „Pure Galleries”. Pokazywała obiekty ponadczasowe, aktualne mimo zmieniających się mód i przemijających trendów – czyli to, na co obecny użytkownik/konsument kładzie bardzo duży nacisk. Podczas „Design for Decades” marki zaprezentowały swoje produkty, które pojawiają się w ich kolekcjach od kilkunastu lat lub mają potencjał, by tak się stało. Pokazały, jak ważna jest jakość produkcji, projektu i materiałów w zapewnieniu długiej żywotności i ponownego wykorzystania. Wystawa wpisywała się w motyw przewodni targów, czyli gospodarkę cyrkularną (o obiegu zamkniętym), zero marnotrawstwa, ekologiczne podejście do produkcji.

Trendy na imm cologne

Bez wątpienia było kolorowo. Coraz częściej i śmielej widać barwy żywe i odważne, nasycone, czasem bardzo, ale za to utrzymane w ramach barw podstawowych i im pokrewnych. Tak więc obok obowiązkowych i nieśmiertelnych złamanych bieli, beżów i szarości, tu i ówdzie wyskakiwał kobalt (wcale nie tak rzadko!), mocny żółty, nasycona pomarańcz i soczysta czerwień w towarzystwie pięknej, głębokiej zieleni. Czerń i biel zdecydowanie są mniej widoczne.

Co więcej, pojawiły się fiolety! Wbrew pozorom to także barwa naturalna, ponieważ nawiązuje do ametystu. Jak widać, natura to nieskończone źródło inspiracji i dla miłośników wnętrz spokojnych, i dla tych, którzy lubią się „doenergetyzować otoczeniem.

I w tym kierunku będą – zdaniem ekspertów – zmierzać trendy kolorystyczne. Zresztą, jednym z kolorów roku 2023 – przewidzianym przez międzynarodowa firma badająca trendy WGSN – jest „Digital Lavender”, czyli „Cyfrowa lawenda”. To barwa, która łączy naturę i technologię, jest tajemnicza niczym blask diod, ale i bardzo przyjazna, jak pięknie pachnące pole w Prowansji; tradycyjna i z przyszłości. Taka, jak obecny świat.

Ten jasny odcień fioletu to jednak nie jedyna nowość, która pojawia się na rynku coraz śmielej. Towarzyszy jej również fiolet, ale ciemny, nasycony, śliwkowy. Do tego dochodzą bordowa czerwień i barwa na granicy brzoskwini i pomarańczy. Grupę uzupełnia spokojna szarość i świeża zieleń w odcieniu matchy. To kolory przyjazne wobec innych, łatwo się wtapiają we wnętrze, nie są inwazyjne i „dogadują” się z innymi barwami.

W Kolonii, zresztą jak i na innych targach wyposażenia wnętrz, wyraźnie widać kierunek: relaks, komfort i dobre samopoczucie oraz zdrowie użytkownika. Pożądana jest duża indywidualizacja i wnętrz, i wypełniających je mebli. Dawno już mięły czasy, gdy mieszkańcy przystosowywali się do tego, co mają. Nie. Teraz produkty muszą się przystosować do potrzeb mieszkańców. Trend ten nasilił się podczas pandemii i to raczej się już nie zmieni.

Inżynier Mamoń wyznacza kierunek

Ma być wygodnie i bezpiecznie, bez rewolucji. Przychodzi tu na myśl słynna wypowiedź inżyniera Mamonia w filmie „Rejs” sprzed ponad pół wieku: „Proszę pana, mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. No, to poprzez reminiscencje. Jakże może mi się podobać piosenka, którą pierwszy raz słyszę?”

Może nie dosłownie, ale faktycznie taki trend na rynku wnętrzarskim ma się mocno. Stąd – co było widać między innymi i podczas imm cologne – miłość do Mid-Century i wszelkich nawiązań do lat 50., 60. oraz 70. To dlatego też wciąż wznawiane i produkowane są klasyki designu. Czasem dosłownie powtarzane, czasem – w nowych wersjach. Stąd coraz śmielszy powrót stylu retro-futuro, czyli tego, jak kilkadziesiąt lat temu wyobrażano sobie przyszłość, między innymi meble z pleksi lub nadmuchiwane (albo na takie wyglądające). Stąd też meble-żarty, czyli estetyka rebeliantów z grupy Memphis, którzy traktowali dom jak duży plac zabaw dla dorosłych.

A przy tym wszystkim, mimo odchyleń w stronę retro-futuro, królują materiały naturalne, które też już znamy z poprzednich lat. Ważna zmiana jednak polega na tym, że ich pochodzenie musi być uczciwe, z dobrze określonych źródeł, ekologicznych upraw. Wyrasta im jednak konkurencja, czyli materiały eksperymentalne. Zaprezentowano bowiem meble lub inne obiekty wyposażenia wnętrz z recyklingu (motywem przewodnim imm cologne przecież była gospodarka cyrkularna), ale i w pełni biodegradowalnych jak algi lub grzyby, a nawet – odpady. To dość odważne projekty, ale tradycjonalistów uspokajamy: vintage jest nieśmiertelny. By się jednak nie znudził, trzeba go małymi krokami wprowadzać w nową erę. I takie imprezy jak imm cologne temu procesowi sprzyjają.

Czy ten artykuł był przydatny?

Dziekujemy za opinie :)

Dlaczego ten artykuł nie był przydatny?

  • Artykuł był za krótki
  • W artykule było za mało zdjęć
  • Artykuł nie wyczerpał tematu
  • Z artykułu nie dowiedziałem/dowiedziałam się niczego nowego

Skomentuj artykuł: